Adwent to nasze oczekiwanie na tą niezwykłą noc, w którą przyjdzie Zbawiciel. W tym wypatrywaniu towarzyszy nam wieniec adwentowy, którego istotnym elementem są cztery świece. W kolejne niedziele zapalamy najpierw jedną, potem dwie, trzy i w końcu cztery świece. W domach naszych uczniów też zaistniały takie piękne stroiki. Te świece to: pokój, wiara, miłość i nadzieja.
Cztery świece płonęły powoli. Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiają…..
Pierwsza rzekła:
– Ja jestem Pokój! Jednak nikt nie troszczy się o to, abym płonęła. Dlatego odchodzę.
Płomień stawał się coraz mniejszy, aż w końcu zupełnie zgasł…
Druga rzekła:
– Ja jestem Wiara! Najmniej z nas wszystkich czuję się potrzebna, dlatego nie widzę sensu dłużej płonąć.
Gdy skończyła mówić, lekki podmuch wiatru zgasił płomień…
Trzecia ze świec zwróciła się ku nim i ze smutkiem rzekła:
– Ja jestem Miłość! Nie mam siły dłużej świecić. Ludzie odsunęli mnie na bok, nie rozumiejąc mojego znaczenia. Zapominają kochać nawet tych, którzy są im najbliżsi.
I nie czekając ani chwili zgasła…
Nagle dziecko otworzyło drzwi i zobaczyło, że trzy świece przestały płonąć.
– Dlaczego zgasłyście? Świece powinny płonąć aż do końca.
To powiedziawszy dziecko rozpłakało się. Wtedy odezwała się czwarta świeca:
– Nie smuć się. Dopóki ja płonę, od mojego płomienia możemy zapalić pozostałe świece. Ja jestem Nadzieja!
Z błyszczącymi od łez oczyma, dziecko wzięło w dłoń świecę Nadziei i od jej płomienia zapaliło pozostałe świece.
Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.